Wakaje
I po urlopie. Nad morzem moglibyśmy być jeszcze długo długo, ale 2 tygodnie to też cudnie. Co zapamiętać? Widok i przestrzeń, kilka chwil luzu dla mnie, nie bylo ich znowu tak dużo. Kolor nieba i zapach sosen, urokliwe uliczki. Milucha szalejącego z dziećmi, zwłaszcza z Emi, Milucha wyluzowanego na plaży, łapiącego tę naturalną swobodę i wyobraźnię, robiacego naleśniki z piasku i naprawiającego zamki, montującego parawany i inne instalacje. Dzielnego, mimo infekcji na samym początku. Robrykanego i przeginającego, Kochanego. Co naprawić? Nerwy w komunikacji. Kierunek despotyczny. Nie wiem skąd się wziął, pewnie z mojej chwiejnej natury, a mama przecież ma dowodzić i przewodzić. A tu maly klops ostatnio. Więcej rozmów z L o tym. Wierzę, że ogarniemy. Generalnie nad morze się jeszcze chce, a tu trzeba pracować i to konkretnie. Sprobujemy.
Komentarze
Prześlij komentarz